Testowałam go razem z dwiema koleżankami z redakcji. oto wyniki:
1. Sytuacja wyjściowa. Wszystkie mamy w domu kabiny prysznicowe i podobne podejście do sprzątania – lubimy, aby było czysto, ale nie lubimy sprzątać. Jest to męcząca i nudna konieczność. Ucieszyłyśmy się wszystkie z możliwości użycia znanego preparatu. Najbardziej ja, ponieważ zaniedbałam latem moją kabinę, rodzina też częściej się kąpała. Jednym słowem i ja i kabina potrzebowałyśmy pomocy.
2. Mycie. Razem z produktem otrzymałyśmy zalecenie, aby trzymać się ściśle instrukcji umieszczonej na odwrocie opakowania. Tak więc rozprowadziłam środek czyszczący równomiernie (w miarę) po powierzchni, odczekałam minutę (dokładnie!) i spłukałam dużą ilością wody. Jeszcze wytarłam do sucha z własnej inicjatywy.
Największa radość sprawiła mi ta minuta. Patrzyłam jak osad sobie swobodnie spływa po powierzchni. To jest niesamowite wrażenie, wierzcie mi. Po minucie resztę spłukałam wodą i szklana ściana była idealnie czysta! podobno przy takich zakamienionych i zapuszczonych kabinach przed użyciem wody można przetrzeć ściereczką, ale u nie nie było to wcale potrzebne. Miękką ścierką z mikrofibry wytarłam wszystkie zakamarki (wiadomo, kabina składa się przede wszystkim z zakamarków).
3. Podsumowanie. Płyn jest suuuuper!
Spodobało mi się testowanie, chętnie przygarniemy jeszcze inne produkty.
Koleżanki zaakceptowały mój tekst. Też są zadowolone z efektów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz