czwartek, 31 maja 2018

„#WstydźSię!” – recenzja książki Jona Ronsona

Jon Ronson jest brytyjskim dziennikarzem i pisarzem, znanym m. in. ze zekranizowanej powieści „Człowiek, który gapił się na kozy”. Napisał również kilka książek popularnonaukowych. Jego najnowsza pozycja – „#WstydźSię!”, opowiada o uczuciu wstydu i tym, jak bardzo determinuje ono nasze życie.

Szczególną uwagę autor skupia na mediach społecznościowych, na łamach których codziennie dokonuje się publicznego zawstydzania wielu osób, często zupełnie niewinnych. Kiedyś publiczne zawstydzanie było jedną z kar stosowanych przez wymiar sprawiedliwości. Przestępcę zakuwało się w dyby na środku rynku i np. chłostało, a cała lokalna społeczność mogła sobie dokładnie zobaczyć, kto to taki i co przeskrobał. Ważne było to, że nieszczęśnikowi nie pozwalano zasłonić twarzy, a gawiedź mogła wyklinać go patrząc mu prosto w oczy. Brutalne? Oczywiście. Ale czy dzisiaj jest lepiej?


W mediach społecznościowych (Ronson skupiał się szczególnie na Twitterze) nie potrzeba wiele, by zostać zmieszanym z błotem. Zdarza się, że wystarczy tylko głupi żart. Amerykanka Justine Sacco podczas wyjazdu na wakacje zamieściła na Twitterze wpis, który brzmiał mniej więcej tak: „Jadę do Afryki. Mam nadzieję, że nie zachoruję na AIDS. Tylko żartowałam, jestem przecież biała”. Kobieta wsiadła do samolotu, którym leciała przez kilka godzin bez dostępu do internetu, a gdy wylądowała, jej wpis był wydarzeniem dnia w internecie i doszło nawet do tego, że ktoś czekał na nią na lotnisku, by zrobić jej zdjęcie i wrzucić je w paszcze zbulwersowanych internautów. Fala hejtu, jaka wylała się na Sacco, jest niewyobrażalna, szczególnie, że kobieta tylko głupio zażartowała. Oczywiście był w tym rasistowski podtekst, na który Amerykanie są przesadnie uczuleni, kobieta została więc obwołana rasistką, straciła pracę i nie mogła znaleźć nowej przez rok. Podobnych historii było więcej.

W swojej książce Ronson zastanawia się również nad zawstydzaniem w świecie pozainternetowym. Z badań więziennych psychologów wynika, że w zasadzie wszyscy brutalni oprawcy byli w przeszłości długotrwale zawstydzani, co skutkowało drastycznym obniżeniem własnej wartości i w efekcie popełnianiem zbrodni. Na celowniku brytyjskiego twórcy znaleźli się również koledzy po piórze, którzy pozwalali sobie na zafałszowania opisywanych historii. Niektórzy stracili wiarygodność u czytelników bezpowrotnie, innym udało się ją odzyskać. Tutaj też ujawniły się złowieszcze pomysły ludzi, którzy nie boją się zawstydzić innych. Jeden z pisarzy, wygłaszający na konferencji przeprosiny za to, czego się dopuścił (a było to tylko kilka podkolorowanych cytatów), musiał przemawiać przed wielkim ekranem, na którym na żywo wyświetlały się rekacje internautów na Twitterze – nietrudno się domyślić, że raczej niepochlebne. Nie chciałabym znaleźć się wtedy na jego miejscu.

Z książki Ronsona płynie jeden morał: nie należy pochopnie oceniać ludzi, a już na pewno nie przykładać ręki do ich publicznego potępiania, szczególnie, gdy nie zrobili nic złego. Każdy ma prawo popełnić głupi błąd i każdy może zostać za niego ukarany – często niewspółmiernie do winy. No i należy pamiętać o tym, by nie wypisywać w internecie głupot. Szczególnie po angielsku…

wtorek, 29 maja 2018

Serial „Władca Pierścieni” – czy to dobry pomysł?

Artykuł został napisany 16 listopada 2017, pochodzi ze starszej wersji bloga "Nowoczesna Rodzina"



W ciągu ostatnich dwóch dni cała sieć – a przynajmniej jej kulturalna część – aż huczy od wieści, że wkrótce powstanie serial na podstawie „Władcy Pierścieni”. Prawa do nowej adaptacji wykupił Amazon, który otworzył rynek dla Polski już prawie rok temu. Jak jednak widać, jeśli ktoś ma pieniądze, to może pozwolić sobie na wszystko – nawet na przekonanie opornych spadkobierców Tolkiena do sprzedania praw do ekranizacji jednej z najbardziej znanych powieści wszechczasów.

Jakiś mały wpływ może mieć na to kwota, którą spadkobiercy otrzymali – bagatelka – 250 milionów dolarów. Czy Tolkien w ogóle pomyślałby o takiej kasie?! Chyba nie, jednak przypadkiem stał się bardzo troskliwym ojcem i dziadkiem. Jego potomkom z pewnością niczego w życiu nie braknie.

Druga elektryzująca wieść z tolkienowskiego świata jest taka, że Christopher Tolkien, syn pisarza, a także redaktor wielu z jego dzieł, odchodzi z organizacji Tolkien Estate, na której czele stał długie lata. Christopher jest znany z niechętnego stosunku do ekranizacji spuścizny Tolkiena i dużej dbałości o jakość pracy, która już zawsze będzie z jego ojcem kojarzona. Nie był zadowolony z kinowej adaptacji Petera Jacksona, która była – jego zdaniem – zbyt patetyczna. Zarzut wydaje się dość dziwny, bo sam Tolkien w swojej twórczości bynajmniej od patosu nie stronił. Być może Christopher uznał jednak, że taka stylistyka jest już nieco przebrzmiała i oczekiwał bardziej nowoczesnego odczytania powieści. Zdecydował się również na przekazanie praw do ekranizacji „Hobbita”, co skończyło się wielkim rozczarowaniem ze strony fanów. O ile „Władca…” powszechnie uznawany jest za filmowe arcydzieło, o tyle „Hobbit” niestety już nie. Krótka powieść rozciągnięta sztucznie na trzy części, naładowana kiepskiej jakości efektami specjalnymi i dobita scenariuszem, w którym pojawia się choćby Legolas (plus wątek jego niezrealizowanej miłości do pięknej elfki), nie poruszyła serc ani umysłów kinomanów. Może jedynie ich portfele, ale też nie przesadnie, bo pewnie zbyt wiele osób na DVD się nie skusiło. Koniec końców ostatnie filmowe związki ze Śródziemiem trzeba uznać za średnio udane. Czy teraz się to zmieni?

Akcja nowego „Władcy” ma rozgrywać się przed wydarzeniami z książki, ale nie będzie obejmowała wydarzeń z „Silmarillionu”, którego Christopher bronił jak lew przed propozycjami adaptacji pojawiającymi się z różnych stron. Chodzą słuchy, że w związku z rezygnacją syna pisarza polityka Tolkien Estate może się zmienić i już wkrótce zobaczymy na ekranach także inne dzieła brytyjskiego mistrza fantastyki. Szansę na zaistnienie na wielkim ekranie mają mniej popularne historie, np. o Tomie Bombadilu czy też wydana w tym roku jako oddzielna książka opowieść o Beren i Lúthien.

Fabuła serialu jest póki co zagadkowa, a fani prześcigają się w spekulacjach na jej temat, wyrażając przy okazji swoje życzenia. Komentarzy udzielają również aktorzy z ekranizacji Jacksona. John Rhys-Davies, filmowy Gimli, skrytykował pomysł i uznał, że Amazonowi zależy tylko na pieniądzach. Cóż, na nich na pewno, jednak ma to też swoją dobrą stronę. Jeśli wydali już taką sumę na prawa do adaptacji, być może nie będą żałowali pieniędzy na dobry scenariusz, solidnych aktorów i porządne efekty specjalne, które są jednak w fantasy ważne. Z kolei Sean Astin (Sam Gamgee) uważa, że pomysł na serial jest dobry i twierdzi, że przewidywał jego powstanie już kilka lat temu.

Nie wiadomo jeszcze, kiedy mają zacząć się zdjęcia ani kto jest przewidywany na odtwórców głównych ról. Te wiadomości z pewnością zelektryzują społeczność fanów Tolkiena jeszcze bardziej. Czy ktoś jest w stanie równie dobrze odtworzyć dzielnego Aragorna, mądrego Gandalfa, odważną Eowinę, no i oczywiście przebiegłego Sarumana? Przekonamy się pewnie za kilka lat. A sam pomysł na serial jest, moim zdaniem, jak najbardziej trafiony!

sobota, 26 maja 2018

NALEŚNIKI

Czy można przemienić smakołyk w pełnowartościowe danie?

Oczywiście! Co zrobić kiedy nasz mały niejadek twierdzi, że zjeść może jedynie naleśniki? Młoda mama najczęściej zaczyna pertraktacje, aby dać dziecku zdrowy obiad. Ale można pogodzić te dwa światopoglądy: odpowiedzialnej mamy i rozkapryszonego dziecka.
Wystarczy przecież przygotować odpowiednie dodatki.

Ciasto na naleśniki tradycyjne


składniki:
– 1,5 szklanki mąki
– 1 szklanka wody
– 3/4 szklanki mleka
– 2 jajka
– szczypta soli

sposób przygotowania:
Mleko i wodę wymieszać, dodać jajka. Cały czas mieszając dodawać stopniowo mąkę. Można użyć miksera. Mieszać do uzyskania jednolitej konsystencji. Nalewać chochlą na rozgrzaną patelnię teflonową, rozprowadzić, smażyć na złoty kolor z obu stron.

LUB

Ciasto na naleśniki bez jajek i mleka


składniki:
– 1 szklanka mąki bezglutenowej
– 2 łyżki kleiku kukurydzianego
– 1 łyżka mąki kukurydzianej
– 2,5 szklanki wody
– 3 łyżki olej
– szczypta soli

sposób przygotowania:
Kleik zalać niewielką ilością wody, dodać mąkę, olej i sól, dokładni zmiksować, stopniowo dodawać resztę wody. Odstawić na 2 godziny. Na patelni rozgrzać olej. Nalewać chochlą na rozgrzaną patelnię, rozprowadzić, smażyć na złoty kolor z obu stron.

Nadzienie:
Biały serek lub jogurt grecki wymieszać ze świeżymi owocami jagodowymi lub pokrojonymi w kostkę bananami. Dosłodzić do smaku dozwolonym słodzikiem (miód, stewia, fruktoza).

Usmażone naleśniki smarować serkiem i zwijać w ruloniki.

Przybrać świeżymi owocami.

Polać sosem witaminowym, czyli zagęszczonym sokiem porzeczkowym wymieszanym z musem owocowym.


środa, 23 maja 2018

Owocowe lody

W końcu nadchodzi ładna pogoda. Rozpoczyna się sezon na grillowanie, uprawianie sportów na dworze i oczywiście… lody! Kto nie lubi przepysznych, kremowych deserów, które idealnie nadają się na upalny dzień? Oprócz niewątpliwych walorów smakowych lody mają niestety jedną wielką wadę – są kaloryczne i niezbyt zdrowe.

Ostatnio popularność zyskały tzw. „lody naturalne”. Są znacznie lepsze w smaku od sklepowych, nieco smaczniejsze od zwykłych z kawiarni, a przy tym nie zawierają szkodliwych dodatków. Tak przynajmniej twierdzą sprzedawcy. Jak jest naprawdę, trudno stwierdzić, więc najlepiej po prostu przygotować sobie swoje własne lody. Przepisów na klasyczny deser jest w internecie naprawdę sporo i każdy zainteresowany tematem z pewnością go zna. Przyrządzenie lodów bez specjalnej maszyny jest dość czasochłonne i pracochłonne, ale na szczęście jest też alternatywa. Pyszna, zdrowa, dietetyczna i niewymagająca wiele pracy. Oto one, lody z owoców!

Przepis na lody jest banalny. Podstawową wersją tego deseru są lody o smaku bananowym, które składają się z banana. Koniec składników. Jeden banan odpowiada mniej więcej jednej porcji. Banaya należy pokroić w plasterki i zamrozić (najlepiej na ok. 12 h). Po tym czasie należy je po prostu zblendować i ze zwykłych bananów powstaje pyszna, puszysta masa. W smaku bardziej przypomina ona klasyczne lody na śmietance niż wodnisty sorbet. Do przygotowania deseru najlepiej posłużyć się blenderem wysokoobrotowym, który raz-dwa poradzi sobie ze zmrożonymi owocami, ale równie dobrze można zrobić to za pomocą zwykłego blendera ręcznego – należy wtedy wyjąć banany z zamrażarki trochę wcześniej i odczekać kilkanaście minut, by nieco zmiękły. Po blendowaniu być może trzeba będzie włożyć je jeszcze na moment do zamrażarki. I tak powstaje deser, który jest w 100% zdrowy, nie zawiera cukru ani innych dodatków, a przy tym jest pyszny i nie odbiega wiele smakiem od tradycyjnych lodów. Należy tylko szybko go zjeść, bo wraz z topnieniem lody zaczynają coraz bardziej smakować jak zwykły banan.

Takie same lody można przyrządzić również z innych owoców. Świetnie nadadzą się do tego truskawki, wiśnie, brzoskwinie… Najsmaczniejsze są chyba truskawkowe 🙂 Można puścić wodze fantazji i próbować nowych smaków, choć nie gwarantuję, że ze wszystkich owoców się to uda. Żeby uzyskać jeszcze bardziej kremową konsystencję, można do lodów dodać trochę mleka, jogurtu albo masła orzechowego. Lody z tym ostatnim składnikiem mają tę dodatkową zaletę, że nie zamarzają na kość. Można więc przygotować większą porcję i zamrozić na później, a po wyjęciu od razu się lodami zajadać. Do lodów możemy oczywiście dodawać składniki, na jakie tylko przyjdzie nam ochota. Owoce jagodowe trzeba będzie nieco dosłodzić, najlepiej miodem lub innym płynnym słodem. Do banana świetnie pasują orzechy, jagody, kakao lub nawet Nutella, jeśli nie zależy nam na trzymaniu diety 🙂 Wiśnie również bardzo dobrze smakują z kakao, może być też stopiona czekolada. Zachęcam do wypróbowania i zajadania się bez wyrzutów sumienia!

sobota, 19 maja 2018

Razowe babeczki z czarną porzeczką



1 szklanka mąki pszennej razowej

pół szklanki brązowego cukru

jajko

pół szklanki mleka

45 g masła

łyżeczka proszku do pieczenia

1 szklanka czarnej porzeczki (można zastąpić czerwoną lub jagodami)

Rozpuścić masło. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i cukrem. Do wystudzonego masła dodać jajko i mleko. Wymieszać i wlać do miski z mąką. Wymieszać. Dodać porzeczkę i delikatnie połączyć z ciastem. Nakładać do foremek do pełna. piec w temp. 200 stopni ok 25-30 minut.

Jako dodatek polecamy świeżo tłoczony sok z jabłek z dodatkiem czarnej porzeczki z kostkami lodu.

Pyszny, lekki, prawdziwie letni podwieczorek. Smacznego

środa, 16 maja 2018

Rabarbar

Częścią jadalną są ogonki liści. Rabarbar ogrodowy zawiera potas, sód, magnez, żelazo witaminę C, beta-karoten. Surowy zawiera też wiele szkodliwego kwasu szczawiowego, dlatego lepiej spożywać go w postaci przetworzonej termicznie.
Dzięki swemu charakterystycznemu, kwaśnemu smakowi, doskonale nadaje się jako dodatek do słodkich ciast. Wykorzystywany jest samodzielnie, ale też w połączeniu z owocami.
Najbardziej popularnym przepisem jest ciasto drożdżowe z rabarbarem. I rzeczywiście połączenie to jest bardzo udane.

Rabarbar jest niskokaloryczny, zqawiera dużo błonnika. Kompot z rabarbaru pomaga przy wzdęciach.
W tej chwili można znaleźć wiele nowych przepisów, np. muffinki owsiane z rabarbarem, które mogą być zdrową i pożywną przekąską w czasie dnia.
Ten ciekawy przepis zamieszczony jest na blogu kulinarnym BY BYŁO PRZYJEMNIEJ

Czy wy też próbujecie nietypowych rozwiązań kulinarnych, czy raczej trzymacie się tradycyjnych i sprawdzonych przepisów naszych babć?

Zdjęcie przedstawia domowe ciasto drożdżowe z rabarbarem i lukrem.


sobota, 12 maja 2018

SZYBKIE CYNAMONKI

składniki:
gotowe ciasto francuskie
cynamon
brązowy cukier
zagęszczony sok jabłkowy

Rozłożyć płat ciasta francuskiego, posypać cynamonem i cukrem. Złożyć na pół. Czynność powtórzyć. Pokroić złożone ciasto na prostokąty. Posypać cukrem.

Piec w temp. 190 stopni ok. 15 min.

Bezpośrednio przed podaniem polać zagęszczonym sokiem jabłkowym.

sobota, 5 maja 2018

CIASTECZKA TRUSKAWKOWE

CIASTECZKA TRUSKAWKOWE
składniki:
1 szklanka płatków owsianych górskich
1 szklanka płatków owsianych błyskawicznych
1/2 szklanki otrąb żytnich lub pszennych
1/2 szklanki łuskanego słonecznika
1/2 szklanki dowolnych twardych dodatków (orzechy, sezam itp.)
2 łyżki miodu
1 szklanka żurawiny
2 szklanki przecieru truskawkowego
jajko

sposób wykonania:

Dobrze wymieszać wszystkie suche składniki. Dodać miód, mus truskawkowy, jajko. Zostawić na godzinę, aby płatki napęczniały. Formować ciasteczka (można łyżką do nakładania lodów). Jeżeli słabo się kleją, dodać jeszcze musu. Piec w temperaturze 160 C z termoobiegiem.


wtorek, 1 maja 2018

Pyszne truskawki

Nareszcie maj. Cały rok czekałam na dwie rzeczy: pachnący bez i pyszne truskawki. Miseczka świeżych truskawek, to nie tylko uczta dla zmysłu smaku i węchu, lecz także duża porcja witamin i minerałów.

Są szczególnie polecane dla kobiet (zwłaszcza w okresie ciąży) ponieważ zawierają żelazo, dużo witaminy C oraz kwas foliowy. Dzięki pektynom zapobiegają zaparciom. Pektyny usuwają też nadmiar złego cholesterolu.

Jeżeli wałeczków tłuszczu po zimie zostało zbyt dużo, polecam dietę truskawkową. Pozwala ona kontrolować wagę i równocześnie oczyszcza organizm, jest najprzyjemniejszą dietą odchudzającą jaką znam. W diecie tej jemy dużo truskawek, ale nie można zapominać o dostarczeniu organizmowi białka i węglowodanów. Oczywiście najlepiej pasującym białkiem do truskawek jest bita śmietana.

Truskawki odkwaszają organizm, przyspieszają przemianę materii oraz są niskokaloryczne – tylko 27 kcal w 100g. Mają też niski indeks glikemiczny (40). Zawierają enzym bromelina, który przyspiesza spalanie tłuszczów i trawienie białek.
Bromelina wspomaga też pracę wątroby i pęcherzyka żółciowego, a także wypłukuje piasek i drobne złogi z nerek. Truskawki mają działanie moczopędne, o czym warto pamiętać.

Posiadają w swoim składzie wyjątkowo cenny składnik – fitocydy. Są to związki o właściwościach bakteriobójczych (występują także w cebuli i czosnku). Ale zapach truskawek jest o wiele bardziej przyjemny dla jedzącego oraz jego otoczenia.

Są jednak silnym alergenem, dlatego warto co roku zaczynać sezon od małych porcji. Musimy pamiętać, że reakcja alergiczna może wystąpić nawet u osób dorosłych, które do tej pory bez problemu je spożywały. Z tego tez powodu nie poleca się podawania tych owoców dzieciom do drugiego roku życia. Nie powinny ich też jeść osoby z zespołem jelita drażliwego, ze względu na drażniące działanie małych pestek.

Sezon truskawkowy trwa niestety bardzo krótko, o wiele za krótko. Całe szczęście, że ludzkość wymyśliła tak wspaniałą rzecz, jak przetwory. Oczywiście, że konfitury truskawkowe są najpyszniejsze na świecie, ale zawierają dużo cukru. I w ten oto sposób znowu wyhodujemy sobie nadmiar tłuszczyku. Polecam zatem wszystkim zwolennikom truskawek przecier truskawkowy. Oczywiście naszej produkcji. Dzięki aseptycznemu opakowaniu zachowuje smak i zapach (!) świeżych owoców oraz wszystkie walory odżywcze. Jest pysznym i zdrowym dodatkiem do wielu potraw. Kilka przepisów z zastosowaniem świeżych lub przetartych truskawek, znajdziecie w dziale PRZEPISY.